sobota, 10 września 2011

Predator Jane z afrykańskiego buszu


Na wstępie chciałem pozdrowić koleżanki i kolegów z poratlu wizaż-pe-el, którzy tak jak ja, podziwiają i naśladują naszą ukochaną stylistkę i guru feszon! Hej dziewczyny, hej chłopacy, słitaśnie Was całuję i ściskam xoxoxo!

Ale my tu gadu, gadu, a lasem idzie Pani Jesień, a w koszyku niesie podarki dla nas, którzy tak bardzo jej wyczekujemy. Nareszcie najgorsze na świecie upały się zakończą i przyjdą deszcze ze słotą. Będzie można robić piękne korale z jarzębiny, walcząc o te urocze owoce krzewostanu drzewiastego, z różnej maści ptakami i przedstawicielkami Kół Gospodyń Wiejskich. Sam z upodobaniem tkam całe stroje z czerwonych koralików, które daruje nam matka natura, za pośrednictwem Jesiennej Pani. Nasz duszpasterz lubi, jak w takim pulowerze sprzątam na plebani, zawsze podkreśla, że nie bóg stworzył bieliznę i elanobawełnę, ale człowiek, a Najwyższy chce widzieć mnie przez wielebnego oczy, właśnie na podobieństwo Adasia w raju.

Ale dość już o mnie, bo przecież są zdecydowanie ważniejsze wydarzenia, między innymi trzęsienie ziemi w modowym światku, którego epicentrum było dokładnie w Dębicy, a skala jego nie mieściła się na maszynach odczytujących! W jego wyniku stolica Podkarpacia na krótka chwilę zamieniła się w Park Narodowy Serengeti w Tanzanii! Co jednak wywołało moją największą euforię, to użycie na uroczej sakiewce mojego, jak nawet nowo narodzone słoniątko wie, ulubionego koloru – DOJRZAŁEGO ROZWOLNIENIA! Przecudnej urody barwa nieodłącznie towarzyszyła mi w czasie odsłuchiwania jednego z kamieni milowych współczesnej muzyki fletowej, albumu 'Push Push' - wirtuoza tego instrumentu dętego, Pana Herbiego Manna.

http://asmallworldoffashion.blogspot.com/2011/08/snakeleopardcrocodile.html – oooooooooooo-łuuuuu-ooooooo-łuuuuu-oooooooł! Chciało by się zakrzyknąć na widok tego niesamowitego zwierzęcego kolarzu, popełnionego przez kreatorkę nowych trendów w przemyśle odzieżowym, Panią Lejdi Kamillę! Feeria fajerwerków wyskoczyła z ekranu mojego Comodore 64, uderzając w me gałki oczne, niczem stado rozpędzonych na afrykańskiej sawannie żyraf, mknących ku wężowi, leopardowi i krokodylowi! Stylistka z Podkarpacia jawi nam się niczym mityczna Jane, rzewnie tęskniąca za swym Tarzanem, w ponętnej pozie ukazująca swój drapieżny pazur i kieł sączący toksyczny jad na krytyków swojego geniuszu! Królowa czarnego lądu, błędnie usunięta na plan drugi, w filmach opiewających przygody młodzieńca wychowanego przez małpki, których kanwa posłużyła Edgarowi Rice Burroughs do spisania scenariusza w formie nowelistycznej. Lejdi Kamilla w roli predatora polującego na najnowsze trendy, jak aligator wciągający do sadzawki dziką afrykańską krowę długowłosą, nie boi się ryzyka! Podejmuje wyzwanie współczesnych wyżyn feszon i łączy w jednej stylizacji trzy dzikie żądze zwierzęce. Coś, co jeszcze kilka sezonów temu nie istniało nawet w głowach takich wizjonerów, jak chociażby uczennicy naszej architektki modystycznej, projektantki i choreografki Ewci Szabatin, dziś staje się faktem. Jesteśmy świadkami powstawania legendy, na naszych oczach tworzy się historia! Klasyczna wężowa tunika, niczym mech na pniu, opatula wygięte w figlarnej pozie ciało królowej dobrego smaku i stylu. Zaskakujące, acz niezwykle trafne przyodzianie pantofli na koturnie, nawiązujących do króla wszystkich kotów – geparda, to niejako wierzchołek odwróconej góry lodowej kaskady zaskoczenia, ale pozytywnego zaskoczenia! Przez skrzętnie wycinane dłońmi niewidomych ruandyjskich mniszek dziury w obuwiu, nieśmiało wyglądają zakryte kotarą kryjących hebanowych pończoch, kawałki zgrabnej stópki! Pokazując tak niewiele, Lejdi Kamilla udowadnia po raz kolejny, że seks się w sobie ma, nie da się tego nauczyć! Rajstopa w tym kolażu przeistacza się niemal w kombinezon, dając naszej ukochanej Szafiarce prawdziwie murzyński look! Nienarzucająca się formuła wężowej torebki, równoważy odważne wzory i nadaje harmonii lekko szalonej kompozycji. Stylistka zdaje się wołać do nas: porzuć konwenanse, idźcie za mną, postrafiam szyskie szafiarki! Musimy zrozumieć, że szablony jakimi karmią nas pseudomodowe biuletyny, pokroju Vogue, czy Tina, to nie wszystko, jest nam to potrzebne, jak rybie rower! Nie podążajmy ślepo za uzurpującymi sobie prawo do nazywania się Szafiarkami uszminkowanych agentek domów mody, pokroju Katariny Tusk! Po co nam nudny i pospolicie wiejski look z koronkami i wiskozą, skoro można narzucić na siebie materiały wytworzone specjalnie po to, by na nas błyszczały! Celem promowania wzorów zwierząt polujących w życiu codziennym, Podkarpacka Feszon Guru zorganizowała degustację własnoręcznie robionych tostów z serem, okraszonych wstęgą z keczapu. Paparazzi uchwycili zafascynowane nowym trendem celebrytki, które jak muchy do stolca, bądź larwy do zarażonej gangrena stopy hinduskiego żebraka, zleciały się do ogródka rodziców stylistki. Na tę okazję przybrał on niemal afrykański wygląd, barwnie ukraszone egzotycznymi kwiatami rabaty, wydobywały jeszcze dobitniej dedykowaną afrykańskiemu folklorowi kombinację ubraniową. Paparazzi uchwycili kilka pieśniarek i artystek estradowych, które niczym kserokopie Lejdi Kamilli, bacznie wysłuchały materiału tekstowego. Nicole Coco i DżejLoł zachwyciły do szpiku kości, inkrustowane drapieżnym paternem muszle klozetowe i umywalki. Partnerka Radzieckiego oligarchy, niejaka Naoim Campbell, poza kopią tuniki przyodzianej skrzętnie, pofarbowała skórę na czarno, żeby jeszcze bardziej podlizać się organizatorce rautu. Na zakończenie własne interpretacje szlagierów polskiej wokalistki dżezowej Małgorzaty Andrzejewicz, zaśpiewała Marianna Carey, która z wdzięczności do Lejdi Kamilli, dała swojej córce na drugie imię Dębica!