Na
wstępie chciałem pozdrowić koleżanki i kolegów z poratlu
wizaż-pe-el, którzy tak jak ja, podziwiają i naśladują naszą
ukochaną stylistkę i guru feszon! Hej dziewczyny, hej chłopacy,
słitaśnie Was całuję i ściskam xoxoxo!
Ale
my tu gadu, gadu, a lasem idzie Pani Jesień, a w koszyku niesie
podarki dla nas, którzy tak bardzo jej wyczekujemy. Nareszcie
najgorsze na świecie upały się zakończą i przyjdą deszcze ze
słotą. Będzie można robić piękne korale z jarzębiny, walcząc
o te urocze owoce krzewostanu drzewiastego, z różnej maści ptakami
i przedstawicielkami Kół Gospodyń Wiejskich. Sam z upodobaniem
tkam całe stroje z czerwonych koralików, które daruje nam matka
natura, za pośrednictwem Jesiennej Pani. Nasz duszpasterz lubi, jak
w takim pulowerze sprzątam na plebani, zawsze podkreśla, że nie
bóg stworzył bieliznę i elanobawełnę, ale człowiek, a Najwyższy
chce widzieć mnie przez wielebnego oczy, właśnie na podobieństwo
Adasia w raju.
Ale
dość już o mnie, bo przecież są zdecydowanie ważniejsze
wydarzenia, między innymi trzęsienie ziemi w modowym światku,
którego epicentrum było dokładnie w Dębicy, a skala jego nie
mieściła się na maszynach odczytujących! W jego wyniku stolica
Podkarpacia na krótka chwilę zamieniła się w Park Narodowy
Serengeti w Tanzanii! Co jednak wywołało moją największą
euforię, to użycie na uroczej sakiewce mojego, jak nawet nowo
narodzone słoniątko wie, ulubionego koloru – DOJRZAŁEGO
ROZWOLNIENIA! Przecudnej urody barwa nieodłącznie towarzyszyła mi
w czasie odsłuchiwania jednego z kamieni milowych współczesnej
muzyki fletowej, albumu 'Push Push' - wirtuoza tego instrumentu
dętego, Pana Herbiego Manna.
http://asmallworldoffashion.blogspot.com/2011/08/snakeleopardcrocodile.html
– oooooooooooo-łuuuuu-ooooooo-łuuuuu-oooooooł!
Chciało by się zakrzyknąć na widok tego niesamowitego zwierzęcego
kolarzu, popełnionego przez kreatorkę nowych trendów w przemyśle
odzieżowym, Panią Lejdi Kamillę! Feeria fajerwerków wyskoczyła z
ekranu mojego Comodore 64, uderzając w me gałki oczne, niczem stado
rozpędzonych na afrykańskiej sawannie żyraf, mknących ku wężowi,
leopardowi i krokodylowi! Stylistka z Podkarpacia jawi nam się
niczym mityczna Jane, rzewnie tęskniąca za swym Tarzanem, w
ponętnej pozie ukazująca swój drapieżny pazur i kieł sączący
toksyczny jad na krytyków swojego geniuszu! Królowa czarnego lądu,
błędnie usunięta na plan drugi, w filmach opiewających przygody
młodzieńca wychowanego przez małpki, których kanwa posłużyła
Edgarowi Rice Burroughs do spisania scenariusza w formie
nowelistycznej. Lejdi Kamilla w roli predatora polującego na
najnowsze trendy, jak aligator wciągający do sadzawki dziką
afrykańską krowę długowłosą, nie boi się ryzyka! Podejmuje
wyzwanie współczesnych wyżyn feszon i łączy w jednej stylizacji
trzy dzikie żądze zwierzęce. Coś, co jeszcze kilka sezonów temu
nie istniało nawet w głowach takich wizjonerów, jak chociażby
uczennicy naszej architektki modystycznej, projektantki i
choreografki Ewci Szabatin, dziś staje się faktem. Jesteśmy
świadkami powstawania legendy, na naszych oczach tworzy się
historia! Klasyczna wężowa tunika, niczym mech na pniu, opatula
wygięte w figlarnej pozie ciało królowej dobrego smaku i stylu.
Zaskakujące, acz niezwykle trafne przyodzianie pantofli na koturnie,
nawiązujących do króla wszystkich kotów – geparda, to niejako
wierzchołek odwróconej góry lodowej kaskady zaskoczenia, ale
pozytywnego zaskoczenia! Przez skrzętnie wycinane dłońmi
niewidomych ruandyjskich mniszek dziury w obuwiu, nieśmiało
wyglądają zakryte kotarą kryjących hebanowych pończoch, kawałki
zgrabnej stópki! Pokazując tak niewiele, Lejdi Kamilla udowadnia po
raz kolejny, że seks się w sobie ma, nie da się tego nauczyć!
Rajstopa w tym kolażu przeistacza się niemal w kombinezon, dając
naszej ukochanej Szafiarce prawdziwie murzyński look! Nienarzucająca
się formuła wężowej torebki, równoważy odważne wzory i nadaje
harmonii lekko szalonej kompozycji. Stylistka zdaje się wołać do
nas: porzuć konwenanse, idźcie za mną, postrafiam szyskie
szafiarki! Musimy zrozumieć, że szablony jakimi karmią nas
pseudomodowe biuletyny, pokroju Vogue, czy Tina, to nie wszystko,
jest nam to potrzebne, jak rybie rower! Nie podążajmy ślepo za
uzurpującymi sobie prawo do nazywania się Szafiarkami
uszminkowanych agentek domów mody, pokroju Katariny Tusk! Po co nam
nudny i pospolicie wiejski look z koronkami i wiskozą, skoro można
narzucić na siebie materiały wytworzone specjalnie po to, by na nas
błyszczały! Celem promowania wzorów zwierząt polujących w życiu
codziennym, Podkarpacka Feszon Guru zorganizowała degustację
własnoręcznie robionych tostów z serem, okraszonych wstęgą z
keczapu. Paparazzi uchwycili zafascynowane nowym trendem celebrytki,
które jak muchy do stolca, bądź larwy do zarażonej gangrena stopy
hinduskiego żebraka, zleciały się do ogródka rodziców stylistki.
Na tę okazję przybrał on niemal afrykański wygląd, barwnie
ukraszone egzotycznymi kwiatami rabaty, wydobywały jeszcze dobitniej
dedykowaną afrykańskiemu folklorowi kombinację ubraniową.
Paparazzi uchwycili kilka pieśniarek i artystek estradowych, które
niczym kserokopie Lejdi Kamilli, bacznie wysłuchały materiału
tekstowego. Nicole Coco i DżejLoł zachwyciły do szpiku kości,
inkrustowane drapieżnym paternem muszle klozetowe i umywalki.
Partnerka Radzieckiego oligarchy, niejaka Naoim Campbell, poza kopią
tuniki przyodzianej skrzętnie, pofarbowała skórę na czarno, żeby
jeszcze bardziej podlizać się organizatorce rautu. Na zakończenie
własne interpretacje szlagierów polskiej wokalistki dżezowej
Małgorzaty Andrzejewicz, zaśpiewała Marianna Carey, która z
wdzięczności do Lejdi Kamilli, dała swojej córce na drugie imię
Dębica!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz