Kochani, pytacie
mnie często w listach, czy używam mydła? Czy beżowy to to samo, co blady mahoń?
Czy odszedłem już z kart memuarów internetowych…? Nie, nie, nie! Mycie się
mydłem powoduje tylko przebarwienia i wzmaga pigmentację naskórka, stanowczo
odradzam, lepsza będzie woda micelarna! Blady mahoń to oczywiście kawa z
mlekiem, nie beżowy, a ja nie odszedłem nigdzie, spełniałem jedynie moje
obowiązki wobec kościoła! Przeżyłem cudowny rok, podczas którego byłem
osobistym pomocnikiem naszego księdza proboszcza w czasie wyprawy do tak
odległych zakątków świata jak Radom i Siedlce! Uwierzycie, że w SH mają tam
całkiem inne rzeczy niż na przykład w Elblągu!
Po wielu trudach i
znojach powracam tu, gdzie nadwisłocki brzeg… gdzie piasek wesoło połyskuje
drobinkami plastiku… a tam, gdzie
blokowiska morzem się rozlały, wesoło na skwerku, u szczytu zbiorowej sypialni
z betonu, wyłania się ona – mistrzyni wizażu, baronessa feszon, nieoszlifowana
perła szafiarstwa stosowanego – Lejdi Kamilla z Dębicy!
W najnowszej
stylizacji jawi nam się przez mgłę opadłych bezwładnie na kształtnej głowie
włosów, jako rodzimy cypel co się Hel nazywa, a przez wilki morskie okraszony
mianem Zielonego Przylądka Horn! Niczym zwieńczenie tego skalistego archipelagu
bałtyckiego - posągowa syrena rozpyla swój niebagatelny urok i blichtr złotych
ornamentów.
Użycie, co nawet
dzicy mieszkańcy Pomorza - zwani Kurdami - wiedzą, mojego ulubionego koloru -
zieleni Veronese’a – na wielkiej urody zasłonach kończyn dolnych, przywozi na
myśl bodący serce i epatujący swobodą album Savety Jovanovic - ''Lazno jelazno,
sve sto je tvoje''! Wielkie podobieństwo obu artystek jest niemal uderzające,
kwintesencja ponadczasowej elegancji i stylu wprost z alkowy Koko Szanel! Czy
fakt, że ta wielka szwaczka urodziła się w Dębicy to przypadek? Jak wielu
emigrantów musiała zmienić pisownie oryginalnego imienia i nazwiska, podobnie
zresztą jak wielu innych znamienitych obywateli, przywieźć tu chociażby Olyvera
Janyaka, czy Kim Kardaszjan!
Niesamowicie
odważne, ale już będące klasyką samą w sobie i hymnem pokolenia połączenie
firanki łazienkowej, z botkiem na obcasie, spowodowało u mnie modowy orgazm!
Wielokrotnie przyglądałem się ozdobom na futrynie wychodka moich rodziców i
nieśmiało pod ich nieobecność przymierzałem je jako bieliznę osobistą, ówdzie
nietuzinkową woalkę… zawsze był to efekt fopaks, swoiste deżawi… ale BOTKI!
Strzał jak ślepej kurze ziarno!
Na tradycyjnych
już czwartkowych spotkaniach z modą, które dla swoich fanek organizuje
podkarpacka arystokratka i guru najnowszych trendów, temat wykorzystania
okiennych zwisów w dziedzinie obuwnictwa botkowego musiał zostać poruszony!
Paparacci przyłapali na ulicach Dębicy kilka szansonistek, na czele z
przyjaciółką Kamilli – Panią Bijonse – które wychodziły z warsztatów w
identycznych niemal butach.
Na ulicach powiatu,
również w kserokopiach niemal tych kozaków, zakupy roiła pisarka i osobowość
szarego ekranu zza wschodniej granicy, Nałomi Kambelównaya z byłym już mężem,
ale nadal serdecznym przyjacielem Iwanem… Jak donoszą portale plotkarskie,
zainspirowana geniuszem Lejdi Kamilli piosenkarka, w lokalnych butikach
poszukiwała dla siebie czegoś na kolejne wyjście do modnego koktajlbaru!
Więcej takich
odważnych stylistek! Nie bójmy się eksperymentować. Kamilla, będąca
nadwisłockim Alfredem Hiczkokiem świata feszon, po raz kolejny udowadnia, że
więcej… znaczy więcej! Lansowane przez wyfiokowane ‘blogerki modowe’
minimalistyczne zestawy wprost ze sklepu papierniczego, albo innej Casotramy,
są NNN – nietrafione, nieefektywne i nietolerancyjne, a poza tym poniżające dla
szanującej się artystki.
Kamilla Królowa
Szafiarek po raz kolejny pokazuje, że mocno zaakcentowane detale, zaskakujące,
ale współistniejące w swoistej pasożytniczej symbiozie mezalianse kruszców,
tudzież kolorów oraz barwne malowidła na twarzy, dają efekt iście postbarokowego
modernizmu. Nie bójmy się zdobić, nie lękajmy się. Z taką ochotą wieszamy złote
jajka i inne pisanki na drzewkach choinkowych na pamiątkę wjazdu młodego Jezuska
na osiołku do Betlejem, dlaczego dla przechodniów ulicznych nie możemy okazać
trochę miłosierdzia!? Niech Wielkanoc trwa cały rok! Szczególnie w mniejszych
miejscowościach i wsiach, obywatele i obywatelki zasługują na odrobinę luksusu,
jakim jest zefir świeżych trendów prosto z najlepszych żurnali i komiksów!
Wspomniana
wcześniej zasłona w odcieniu zieleni Veronese’a, która w tej stylizacji
idealnie spełnia rolę habitu, zestalona została niemalże nitami z seksowną
podkoszulką na guziki, mieniącą się satynowym blaskiem zgniłego groszku
cukrowego, okraszonego nutką śmietany i jakże dodającą powabu kroplą neonowej lamówki! Ta cześć garderoby widocznie naszą Cyrkonię
w koronie feszon uskrzydla, dając jej powab niemalże mitycznego zielonego
ptaka, który niósł kiedyś w dziobie ludziom nadzieję, a obecnie powraca w nowej
odsłonie!
Celowe odrzucenie burżuazyjnych
urządzeń AGD, jako protest przeciwko
formalizacji i szufladkowaniu, owocuje nieposkromioną niczym siatką zagięć i
zmarszczek. Ciśnięcie żelazka w ciemny kąt zapomnienia, potęguje zarówno lekkość
stylizacji, jak i efekt drapieżnego pazura, który nieborakiem uderza nas z
ramion podomki, suto zastawionych srebrnymi iglakami!
Efekt pompejskich
obfitości złotych i srebrnych imitacji kusi odbiorcę, jak łuski syren na
skałach Przylądka Helskiego… migocące na słońcu paciorki i perlisty uśmiech
dębickiego guru modowego zdaje się śpiewać… ju-lalalalalal-ju-ju-ju! Głowa kubistycznego
konia, owoc zafascynowania szafiraki twórczością Matejki, służąca tutaj za
torebkę, również na potęgę kwadratową udekorowana szlachetnymi minerałami,
takimi jak jablonex, tombak, czy plastik, niejako ociepla wizerunek okrutnej
nimfy wodnej, dziarskiej kompanki eksploatacji trendów modowych wielkomiejskich
blokowisk!
Delikatnie lejące
się po kolczastych ramionach Szafiarki liście klonu i nagła, acz zrozumiała
fascynacja dziewczyny korą, przefruwa nas nieomal na wieś spokojną, wieś
wesołą, gdzie Lucy Mont Montgomery pisze na podstawie filmu fabularnego nowe
losy innej rozpoznawalnej blogerki modowej, ikony tamtych czasów, niejakiej
Anny Teresy Szirlej, znanej później jako Anna Wintur Mukabe… reszta to już
historia, jak wszyscy wiemy okrąg się tu zamyka, w miejscu, gdzie wspólna
miłość do świata feszon łączy naczelną botswańskiego wydania Pani Domu z ikoną
trendów tekstylnych – Lajdi Kamillą z Dębicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz