czwartek, 19 maja 2011

Działkowa Kleopatra w złocie i kracie

Wesoło jesienią w ogródku na grządce,
Tu ruda marchewka tam strączek,
Tu dynia jak słońce, tam główka sałaty,
A w kącie ogórek wąsaty.

Kiedy maj nadchodzi i na rabatach zaczynają wybijać i kwitnąć pierwsze zalążki owocników, w postaci barwnych kwiatostanów, ja oczami wyobraźni widzę już obfite plony Jesiennej Pani. Botanika, a w szczególności jej najważniejsze dziedziny – florystyka i przetwórstwo owocowo-ważywne, od najmłodszych lat stanowiły źródło mojej pasji, rozwijanej przez kolejne jesdnostki czasu. W szczególności do rozkwitu tych inklinacji przyczynił się mój brat cioteczny Grzmisław, który zabierał mnie często na tereny gospodarowane przez jego mamę, a moją ciocię Andrzeja, oraz jej konkubenta i mojego przyszywanego wujka Lubomira. Ogród miejski, otrzymany w darze jeszcze przez dziadków Grzmisia od Rady Polskiego Związku Działkowców, znajdował się nieco na uboczu, dzięki czemu mogliśmy organoleptycznie uczyć się nie tylko anatomii wszelkiej maści porostów, bylin, kwiatów, warzyw, czy drzew owocowych, ale i swojej nawzajem, do czego z całego serca zachęcało nas wujostwo, filmując wszystko kamerą wideo. To były piękne czasy, tuż przed maturą. Tym bardziej ucieszyłem się, gdy ikona współczesnego szafiarstwa, Baronessa Lady Kamilla, ukazała się w pełnej krasie działkowego blichtru, używając mojego, jak każdy emeryt i rencista wie, ulubionego koloru – KASZTANOWEGO! Barwa owocu tego pięknego drzewa, natychmiast natchnęła mnie do ponownego włożenia na wirujący krążek adaptera płyty, mojego chyba ulubionego artysty rodzimej sceny lirycznego rapu - Pana Uglymena – z kultową produkcją prosto z Zakopiańskiego Harlemu – ‘Ugly Lover’!

http://asmallworldoffashion.blogspot.com/2011/05/srodowo.html niczym Celest w brązowym kapeluszu, z obrazu zmarłej całkiem niedawno, bo w 1926 roku, graficzki amerykańskiego pochodzenia - Mary Cassatt, królowa estetycznych uniesień rodem z Podkarpacia, jawi się na podobieństwo ogrodowego elfa. Ba, syrenki ogrodowej, wyskakującej niespodzianie z oczka wodnego i śpiewającej wesoło szlagiery kabaretu oraz wodewilu lat dwudziestych i trzydziestych. Kusi przy tym blaskiem kruszcu prosto z kopalni czarnego lądu, uczepionego w gustownym zwisie nausznym i przykuwającym uwagę, nikli kulawa samica leniwca, wspinająca się na wieżę kościoła diecezjalnego w Lubartowie. Paprazzi ukryci w przydomowych zaroślach sfotografowali miłośniczki kultywacji flory, przybyłe na garden party, połączone z wymianą doświadczeń w dziedzinie pielęgnacji i hodowli roślin okrytonasiennych z kladu naczyniowych (czytaj: truskawka). Śpiewaczki i gwiazdy scen operowych z USA – Panie Duff i Simpson, bezwstydnie świeciły skopiowanymi od Dębickiej modystki kołami przymałżowinowymi. Z kolei artystka niszowa, rzeźbiarka i poetka Kanadyjska, Pani Nelly Furtado, w dzikiej żądzy wiła się w performanceie po grządkach, ukazując taniec owocnika poziomki ananasowej w pełni rozkwitu.

Guru stylu najwyższych lotów, zaprezentowało się w przeuroczej sukni przedkolannej, rozkloszowanego niczym kwiat datury, tak skrupulatnie pielęgnowany przez jej rodzicielkę. Wesoła i filuterna kratka, rodem z najlepszych kambodżańskich szkół dla panien, połączona ze szczerozłotymi kolczykami, jak dla mnie wyraźnie nawiązuje do Antyku. W szczególności do starożytnego Egiptu i najbardziej znanej prezydentowej tego kraju, Pani Kleopatry. Piękny, powłóczysty kapelusz z włókien sztucznych, dodatkowo uskrzydla sylwetkę noblistki w dziedzinie fashion i niejako łagodzi drapieżność platformowych pantofli. Niezwykle praktyczne obuwie, szczególnie w czasie opadów atmosferycznych, dobrze izoluje od błota i wody, a jednocześnie niebezpiecznie erotycznie faworyzuje łydkę i biust modelki. Idealnego do majowych okoliczności przyrody nakrycia głowy, pozazdrościła naszej trendsetterce znana w kraju i zagranicą aktorka teatralna i filmowa Phoebe Price, która przyłapana została podczas cośrodowego obiadu u swojej przyjaciółki Lady Kamilli w niemal identycznym sombrero. Podobno kreatorka dobrego smaku i stylu, poleciła adeptce sztuki filmowej, wypróbowanie dobrze znanego nam patentu w postaci cicikowo-kanarkowych ciżemek bezpiętnych, które naturalnie zamieszczamy w galerii. xoxoxo 
































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz