środa, 20 kwietnia 2011

Z koronką jak z bluszczem

Moja babcia Adelajda zawsze powtarzała mi, że jeżeli ‘coś jest do wszystkiego, to jest do niczego’! Jak zawsze miała rację, taki był przynajmniej punkt pierwszy regulaminu mamy mojej mamy, drugi mówił, że jeżeli babcia racji nie ma, to patrz w punkt pierwszy, gdzie babcia zawsze ma rację’ i koło się zamykało niejako. Dlatego właśnie jako jednostka społeczna nie wierzę w minimalizm i sztuczki z tym całym japońskim zenem i feng-tang-ping-shui! Ani jeżeli chodzi o meblowanie mieszkań, czy pomieszczeń gospodarskich, a już tym bardziej w kwestii mody. Tym bardziej cieszy mnie post jednej z moich ulubionych stylistek nurtu małodomkowo-preriowego - stali czytelnicy na pewno rozpoznają jedną z moich ukochanych feszonistek – Gosiaczka! Ogromnym zaskoczeniem, naturalnie pozytywnym, jest użycie w kompozycji frankowej mojego, jak nawet najstarsi górale wiedzą, ulubionego koloru – OBERŻYNY – a co za tym idzie, przywiedzenie mi na treść języka dźwięków, z albumu mojego najukochańszego wokalisty niemieckojęzycznego Heino - ‘Liebe Mutter’!



http://gosinychciuchwkilka.blogspot.com/2010/11/wecej-koronki.html zdolność do dobierania dodatków, to coś, co nas różni od zwierząt, naturalnie nic im nie ujmując. Gośka nie tylko wie, że biżuteria dodaje powabu i młodzieńczego wdzięku, ale sama, własnoręcznie wykonuje te precjoza, na przykład wielkiej urody zwis naszyjmy, prezentowany na fotografii barwnej, na blogu. Podczas ostatniego spotkania w domu parafialnym na lodach, po niedzielnym nabożeństwie, Ksiądz Proboszcz też nas nauczał, że odpowiednie włożenie biżuterii, może zdziałać cuda! Nawet udało mi się zrobić zdjęcie podczas prezentacji – jako model wystąpił mój brat cioteczny Grzmisław. Ale wracając do naszej ażurowej gracji, bo odbiegam od tematu niepotrzebnie. Koronki nigdy za wiele - i to jest chyba motto przewodnie zbliżającego się sezonu komunijnego! Nie tylko pięknie komplementuje ona zdobienia na komżach ministrantów, ale przede wszystkim, współgra z urokliwymi i pełnymi wdzięku sukienkami ślubnymi młodych dziewcząt, za mąż idących, za Pana Jezusa. Modystka nie zapomniała także o elemencie szpiegowskim. Wiadomo, że w takich botkach biegać się nie da, a miejsca w pierwszych rzędach same czekać nie będą i zostaje nam jedynie nawa boczna. W celu polepszenia pola rażenia wzroku, zakładamy kujonki na nos i wszystko widzimy jak na dłoni! I praktyczne, i dodaje seksownego pazura urokliwemu wyrazowi twarzy sympatycznego szopa pracza z kotkiem. Ornament kwiatowy, niczym bluszcz oplatający ponętną łydkę, pod osłoną rajstopy, to klasa sama w sobie. Od razu amatorki zaczęły ten trend naśladować, w krzakach nieopodal domu znanej stylistki, paparazzi natknęli się na mało znaną projektantkę klapek z Brazylii - Gisele Caroline Bündchen - która w dość nieudolny sposób próbowała naśladować guru modowe – co z tego wyszło, zobaczcie sami. Tak, czy siak, ja nie mogę oderwać oczu od ekranu komputera i geniuszu modowego mojej ulubienicy. Cóż, w końcu muszę za chwilę biec do mojego ulubionego, lokalnego SH, bo zaczyna się happy hor – wszystko po 0,50 groszy! xoxoxo








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz