Są ikony, które mimo, że plasują się na czołówkach gazet, nadal pozostają blisko ludzi. Często nie tylko byli inspiracją kiedyś, ale są i nadal, towarzysząc nam w różnego rodzaju rozterkach dnia codziennego.
Tym bardziej ucieszyłem się, gdy nieczytany przeze mnie, z racji wiecznego obrażania prawdziwych gwiazd polskiej i nie tylko sceny rozrywkowej, Pudelek, zamieścił bardzo ciekawą informacje dotyczącą rynku wydawniczego w Polsce! Ja mało żem z krzesła nie spadł z wrażenia i nawet keks z Biedronki, którego kawałek przypadkiem upadł na dywan, musiał poczekać!
http://www.pudelek.pl/artykul/31645/rutowicz_jestem_zakochana_i_pisze_ksiazke/ Panienka Jolunia Rutowicz nareszcie postanowiła wydać memuary! Coś na podobieństwo... w sumie memorandum chyba, albo takiej podróży statkiem żaglowym po oceanie życia. Ja się bardzo cieszę, bo nie tylko kibicowałem Pani Joli podczas rozkwitania jej kariery, ale trzymam tez kciuki za dalsze postępy. Jak sama artystka powiedziała:
Nie będzie tam o jakichś związkach, które nie miały miejsca, będzie tam o moich małych miłościach, które były jeszcze przed show biznesem, czyli kiedy jeszcze nie byłam sławną Jolantą Rutowicz. Pokażę takie kulisy mnie, takiej Dżolanty sprzed tym wszystkim, przed tym show. Przede wszystkim wytłumaczę o co chodziło, dlaczego udawałam, dlaczego kreowałam się na kogoś innego, dlaczego przyjęłam inną postać sceniczną. Myślę, że będzie to jakieś takie fajne poruszenie.
Ja w sumie czekam jeszcze tylko na jakiś blog o modzie, bo tak niewiele gwiazd, które naprawdę lubię, skusiło się w kierunku tej sztuki wyrazu... w sumie to chyba żadna... xoxoxo <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz